Przesilenie. Mabon, święto plonów, sabat. Dożynki. Z tym podobno kojarzy się równonoc jesienna, która Anno Domini 2023 wypada w sobotę, 23 września. O 8:49, jeśli chodzi o ścisłość.
Równonoc jesienna, co to takiego?
Niby równonoc, a jednak rano, no bo o 8:49. Trochę to dziwne, prawda? Nieco mniej, gdy wiemy już, że właściwie nie chodzi tu o noc. A przynajmniej nie tylko o noc.
To moment, gdy słońce znajduje się idealnie między jedną półkulą a drugą. Króciutki, wyjątkowy czas, gdy obie półkule po równo obdziela swoją energią. W tym roku ta chwila wypada właśnie w najbliższą sobotę, o 8:49.
A dlaczego równonoc? To proste. Gdy słońce staje dokładnie na równiku, następuje moment, gdy dzień i noc równają się długością. W sobotę noc będzie długości dnia, dzień będzie długości nocy.
A co potem, co po równonocy? Potem będzie już tylko gorzej.
Mabon, magia i święto plonów, albo… depresja
Na początku tekstu wymieniłam kilka popularnych skojarzeń z równonocą jesienną, umyślnie pomijając jedno. Moje. Jeśli wy też zmagacie się depresją, to i wam równonoc może kojarzy się właśnie z tym. Z jesienną deprechą. To czas, gdy słońce żegna się z naszą półkulą. Będzie jeszcze na nas zerkało — przez jesień, zimę, wiosnę — ale to już nie będzie to samo. Na jakiś czas lato zadomowi się po innej stronie Ziemi. I ten moment przychodzi właśnie teraz, będzie tu już za chwilę.
Dlaczego nie spróbować się troszkę pocieszyć? W końcu między innymi po to jest ten blog. Do poprawiania nastroju, sobie i innym. Nie mam za wiele czasu, nie sięgam więc daleko. Metaforycznie sięgam bardzo blisko, bo do naszych rodzimych wierzeń, do kultury Słowian. Fizycznie też sięgam blisko, bo na półkę z książkami, będę się pocieszać Słowiańską Wiedźmą.
I jeśli wierzyć autorce, takie pocieszanie w zasadzie jest bardzo na miejscu. Nasi słowiańscy przodkowie też mieli swoje zmartwienia. Gdy słońce udawało się na wczasy po drugiej stronie świata, następowały miesiące ciemności, zimna. Trudne, niebezpieczne miesiące.
Jednakże Dobromiła Agiles, autorka Wiedźmy, zwróciła moją uwagę na coś ciekawego. Że pomimo trudów, jakie zwiastowała jesień, obrzędy związane z równonocą były radosne. I że były ku temu powody. Żegnano czas, gdy łaskawa przyroda karmiła naszych przodków i grzała ich słońcem. Dziękowali naturze za żyzną ziemię i jej dary, uroczystościami wieńczono zakończenie żniw.
Równonoc jesienna, czy może jednak sabat?
Wszystkie jesienne święta Dobromiła omawia we wspólnym rozdziale, co zrozumiałe, gdy weźmiemy pod uwagę, że wszystkie przypadają w podobnym czasie i mają zbliżony charakter.
Czym więc się właściwie różnią?
Równonoc jesienna — obrzędy przypadające wtedy, gdy dzień i noc zrównują się długością. Data ta uważana jest za symbol równowagi między światłem a ciemnością. Przesilenie jesienne — następuje zaraz potem. Dni stają się krótsze, a noce dłuższe.
Dożynki — obchodzone w wielu słowiańskich krajach, zwykle na przełomie lata i jesieni. Wiążą się z wieńcem dożynkowym i uroczystościami dziękczynnymi za plony. Szczególnie podobne są do święta plonów — to pojęcie jest jednak nieco szersze, ogólne. Takie święta obchodzone są w wielu kulturach na całym świecie, nie tylko słowiańskich.
Mabon — to święto równonocy obchodzone w tradycjach neopogańskich. Tu także chodzi o równowagę między światłem a ciemnością, oraz refleksje nad obfitością natury.
Sabat — to jesienny rytuał, nierzadko nawiązujący do magii i spirytyzmu. Jego symbolika skupia się wokół natury i cyklu życia.
Dożynki kiedyś i dzisiaj
Dla mnie, wychowanej na wsi, dożynki to scena z paniami w ludowych strojach, parkiet na świeżym powietrzu, szaszłyki przekładane cebulą i rozpływającym się w ustach mięsem. A nade wszystko grochówka. Wojskowa grochówka nakładana chochlą z gara wielkości małego samochodu.
Dla naszych przodków miało to być także wróżenie, koniem na przykład, czy iść na wojnę.
Dla tych z nas, które w wymaganym terminie nie mają akurat konia, ani nie wybierają się na wojnę, jest pocieszenie. Autorka Słowiańskiej wiedźmy swoim zwyczajem wzbogaciła rozdział o przepisy na pyszności związane z jesiennymi świętami. Nie będę jej receptur kopiować, ale wymienię z nazwy. Listę wzbogaciłam o swoje propozycje. Pod nazwami linkuję przepisy dostępne za darmo w Internecie. Szukałam tych, przy których jest najmniej zachodu. Gdy człowiek poczuje zimny powiew depresji, może nie mieć siły na ręczne krojenie makaronu, i jest to w pełni zrozumiałe. Kiedy jesteś w depresji, tak naprawdę masz tylko jeden cel: przeżyć.
Przepisy na związane z jesiennymi obrzędami pyszności:
- Kociołek gajowego
- Kołacz lub placek ze śliwkami
- Powidła śliwkowe (bez mieszania)
- Pierogi z kaszą
- Wojskowa grochówka
Alternatywy dla tych, co lubią jeść, ale niekoniecznie gotować:
- Powidła śliwkowe (z ekologicznych śliwek, bez cukru)
- Pierogi (z kaszą i grzybami)
- Babka drożdżowa z wiśnią i cynamonem
- Grochówka wojskowa
Dobromiła rozdziały na temat słowiańskich świąt kończy czymś jeszcze. Są to wskazówki na rytuały związane z danym czasem roku, prywatne i grupowe.
Po rytuały odsyłam do książki, a ja zakończę trochę inaczej. Nietrudno mi teraz pisać o depresji z dystansem, bo ona teraz właśnie taka jest. Trzyma się ode mnie na dystans.
Jesienna depresja. A może po prostu: depresja?
Choć gorzki humor czasem pomaga z nią żyć, tak naprawdę depresja to nie żarty. To poważna choroba, którą można leczyć, natomiast nieleczona, zbiera okrutne żniwo. Czas po przesileniu, gdy dni stają się krótsze, a słońca mamy coraz mniej, zagraża nam szczególnie. Jeśli poczujesz, że nic cię nie cieszy, że na nic nie masz siły, że zaniedbujesz zwykłe aktywności i tracisz poczucie sensu — zwróć się po pomoc.
Na samym końcu zostawiam myśl, która zawsze pomaga mi przetrwać najgorsze chwile.
Tak jak nasi słowiańscy przodkowie u progu zimy, ja też pamiętam, jak kiedyś kąpałam się w słońcu, a życie rodziło plony. To teraz bardzo odległe wspomnienie, prawie sen, ale to też niesie pocieszenie: wszystko mija. I tak jak przeminęło lato, kiedyś odejdzie też zima, a my